Krótka historia pewnej podróźy w góry
Białka Tatrzańska, Bukowina Tatrzańska, Chochołów, Kościelisko, Murzasichle, Poronin, Szczawnica, Zakopane
Pewnego dnia obudziłam się w jakimś nieznanym mi pokoju. Rozejrzałam się zdumiona.
Jasno fioletowe ściany w białe kwiatki, w ogóle nie przypominały pomarańczowych ścian mojego pokoju. Leżałam na białej pościeli i na białej poduszce. Jasno różowa kołdra zsunęła się na biały dywan w fioletowe grochy. Obok drzwi stała duża, bukowa szafa. Pośrodku stał dębowy stolik z poustawianymi sosnowymi krzesłami. Na nim stał porcelanowy komplet do kawy i ciasta. Na środku stołu stał zielony wazon, a z niego wychylały swe niebieskie główki niezapominajki. W wazonie było widać białą kartkę z napisem:,, Życzymy miłego wypoczynku w Tatrach”. No tak! Zapomniałam, że jestem już w górach. Zaraz, która to godzina? Zerknęłam na zegar, wiszący nad drzwiami. Ojejku, to już po 8.00. Muszę się zbierać. O 8.30. jest śniadanie. Ach, gdzie ten mój plecak na wycieczki w góry
O godzinie 8.45. byłam już gotowa. Założyłam czapkę z daszkiem, spakowałam jedzenie i wyszłam.
Krajobraz gór mnie zachwycił. Szłam Doliną kościeliską, gdzie naokoło rosły piękne kwiaty, m.in. niezapominajki, maki i paprocie. Widziałam góry, a ich szare szczyty tonęły w bieluchnych chmurach.
W pewnej chwili doszłam do gęsto zwisających gałęzi bluszczu z ogromnej skały. Zdziwiłam się, że w górach rośnie bluszcz. Przycupnęłam na kamieniu i wyciągnęłam butelkę wody. Ledwie upiłam łyk orzeźwiającego napoju, a ktoś dotknął mojego ramienia.
– Witaj, kim jesteś?- usłyszałam. Przestraszyłam się i upuściłam plecak, który spadł na moją nogę.
– Ałła!- wrzasnęłam, bo plecak był ciężki. Odwróciłam się, aby zobaczyć tego ktosia. Za mną stała dziewczynka w moim wieku, miała brązowe oczy i włosy, oraz opaloną karnację. Miała niebieską koszulkę i krótkie dżinsy. Uśmiechnęłam się niepewnie.
– Jestem Jola, mieszkam tu z rodziną. NIKT nie wie o jej istnieniu.- Jola zaprosiła mnie do środka. Nawet nie potrafię opisać tego pięknego wnętrza i gościnnej rodziny. Mama Joli zdradziła mi tajemnicę jaskini, ale nie mogę jej zdradzić. Dziewczynka była zadowolona, że może z kimś nowym pogadać o jaskini. Jej brat Olek, młodsza siostra Dora, rodzice, babcia Genia i dziadek Julek byli bardzo uprzejmi. Jednak w pewnej chwili usłyszeliśmy kroki przed zasłoną bluszczu. Jola przestraszyła się nie na żarty, a Dora uczepiła spódnicy mamy.
– To pewnie turyści. Proszę cię, jak odejdą to pójdź do hotelu. Przepraszam, że jestem niegościnna, ale boję się, że odkryją jaskinię. Wtedy mnie wygonią, a tu zrobią ławki do odpoczynku.- powiedziała Jola.
– Dobrze, Jolu już poszli. Pójdę stąd, abyście byli bezpieczni. Odwiedzę was jeszcze kiedyś. Żegnajcie.- tymi słowami pożegnałam Jolę i jej rodzinkę i wróciłam do hotelu.
Miesiąc temu wróciłam z gór. Jola i jej rodzina jeszcze tam mieszka i strzeże tajemnicy jaskini.
Czy ty byłeś kiedyś w górach np. w Zakopanem lub Szczawnicy?
Jeżeli tak, widziałeś pewnie zwisający bluszcz na wielkiej skale. Mieszka tam Jola z rodzinką. Nie mów nikomu o ich schronieniu. A może to dzięki TOBIE będą bezpieczni……